Sam peron PKP nie zapewnia nam znacznych atrakcji, czekanie na pociąg jak zawsze się dłuży, sterta gazet się powiększa, a bateria w telefonie kończy. Stacja Powiśle pomaga nam rozwiązać ten problem, zapraszając nas do uroczej knajpki, którą od torów dzielą tylko schody w dół.
Po zejściu z peronu z jednej strony widać filary mostu Poniatowskiego, a z drugiej – półokrągły budyneczek, przyodziany barem, rzędami stolików, tabunem krzeseł oraz – mimo, że pod stopami beton – leżakami. Z głośników umieszczonych nad głowami sączy się muzyka, będąca tylko tłem w gwarze rozmów i śmiechów. Tutaj również możesz nasycić się taniej, niż w niejednym wagonie restauracyjnym – i bezapelacyjnie, lepiej. Serwowane są tu głównie dania fast-food – szybko i na temat. Ale zawsze ciepło i smacznie.
Nie ma też co narzekać na napoje: na orzeźwienie lokal przygotował spory wybór piw oraz dla tych młodszych – kultowe, kolorowe lemoniady. W nocy, kiedy konsumenci lemoniad idą spać, lokal przyciąga uchwyconym na wielu pocztówkach neonem WARSZAWA POWIŚLE, a w lokalu dzieje się na całego. Innymi słowy, Powiśle bawi się nawet po odjeździe ostatniego pociągu.